Adrian Furgalski, prezes ZDG TOR wskazuje, że pociągi dużych prędkości nie służą i nie mogą służyć do walki z wykluczeniem transportowym. Tę rolę ma przejąć kolej regionalna a przede wszystkim połączenia autobusowe. Podobnie uważa spółka CPK.
Jednym z wątków poruszonych na Kongresie Inteligentnych Miast było wykluczenie transportowe i to, czy Kolej Dużych Prędkości, która ruszy w ramach projektu CPK może walczyć z wykluczeniem transportowym. Wątek ten w swojej wypowiedzi poruszył Adrian Furgalski, prezes zarządu ZDG TOR.
– W poprzednich latach mieliśmy przekazywane wiele nieprawdziwych informacji odnośnie projektu CPK i jego celów, zresztą podobnie jak robi to dziś stowarzyszenie TakdlaCPK. Tak było np. ze szprychami, które miały być receptą na walkę z wykluczeniem transportowym – mówił Furgalski.
Prezes ZDG TOR przypomniał też, że już poprzednie władze spółki CPK oraz Ministerstwa Infrastruktury miały rozbieżne wizje tego, czy szybka kolej jest narzędziem do walki z wykluczeniem transportowym.
– Stawiam taką tezę, że dla emerytki z Pisza najważniejsze nie jest wcale wejście do pociągu, który jedzie 250 km/h i dowiezie ją szybko na centralne lotnisko, z którego będzie mogła polecieć do Sydney, tylko jednak bardziej zależy jej na możliwości dojazdu do lekarza czy do urzędu gminy, więc w tym charakterze kolej szybka się nie sprawdzi i nie ma znaczenia – mówił Furgalski.
Kolejnym argumentem świadczącym o tym, że KDP nie jest receptą na walkę z wykluczeniem będą ceny biletów. – Mówi się, że powinny one wynosić około 40 euro, a więc będzie to najdroższy segment kolejowy w naszym kraju, co zresztą nie różni się niczym od tego co widzimy w Hiszpanii czy Francji. Natomiast taka cena nie sprawia, że ktoś wybierze pociąg KDP w codziennych dojazdach do pracy przez 5 dni w tygodniu.
Z założenia pociągi KDP będą funkcjonowały
na zasadach komercyjnych, natomiast dzisiaj w Polsce segment komercyjny przewozi… 2% wszystkich pasażerów kolei w Polsce (o rekordach przewozowych
piszemy np. tutaj).
Prezes ZDG TOR mówił też, że jego zdaniem walkę z wykluczeniem powinniśmy opierać na transporcie autobusowym
, zwłaszcza skorelowanym z koleją – W 3 kwartale tego roku ma być uchwalona zmiana ustawy o PTZ, w jej ramach ma przyjść reforma tych tak zwanych PKS-ów, zgłosiłem do niej taką poprawkę, żeby bardziej punktować tam takie połączenia, które dowożą pasażerów prosto do kolei, co dzisiaj jest coraz bardziej rozwijane, np. w Małopolsce – wskazywał Furgalski.
Ponadto rozwój KDP w Polsce jak na razie jest zogniskowany przede wszystkim
na budowie Linii Y, z Warszawy do Poznania/Wrocławia przez Łódź, dlatego zapowiedzi poprzedniego zarządu CPK o szprychach dzięki którym kolej wróci np. do Łomży należy włożyć między bajki.
– Łomża miała odzyskać kolej właśnie dzięki szybkim pociągom, natomiast terminy były po 2030 roku, a teraz uda się przywrócić pociągi do Łomży dzięki kolei konwencjonalnej i programowi Kolej+. Najnowsze założenia mówią o tym, że pociągi wrócą tam w 2026 roku to pokazuje realia i różnice w tym jak naprawdę można przywracać połączenia kolejowe nie za miliardy a za setki milionów złotych – mówił Adrian Furgalski.
W podobnym tonie wypowiada się spółka CPK, która jasno wskazuje, że pociągi dużych prędkości nie służą do walki z wykluczeniem, lecz mają zachęcać pasażerów do przesiadki z samochodów w podróżach ogólnopolskich a nie regionalnych. Szeroko
piszemy o tym tutaj.KDP ma zupełnie inne cele niż walka z wykluczeniem. Za to musi odpowiadać kolej regionalna i połączenia autobusowe a nie pociągi jeżdżące 250 czy ponad 300 km/h tak jak jest teraz to planowane.